Młynarz z Sansoucci czy Łukasz Konopko z Toruniem (cz. 1/2)
Studentom prawa w czasie studiów przypomina się zawsze historię Młynarza z Sansoucci. Tego Młynarza, co to miał młyn w Poczdamie, który to młyn, a bardziej działka na której stał, bardzo podobał się Elektorowi Brandenburgii i Królowi w Prusach Fryderykowi II (zwanemu też Królem Pruskim Fryderykiem Wielkim). Fryderyk chciał Młyn wykupić, a Młynarz odpowiedział, że nie ma takiej opcji aby on młyn sprzedał. Fryderyk nalegał. Groził. Powoływał się na swoją pozycję jako Króla i Władcy, co to drżą przed nim monarchowie, jego żołnierze, a niejednego obywatela berlińskiego nie raz lagą obił. Młynarz na to nic, a w końcu gdy Król nadal nalegał, odpowiedział mu z Francuska: Ily’ a judges de Berlin (są jeszcze sędziowie w Berlinie). Dykteryjka ta opowiadana była nam jako wskazanie, że Niemcy to zawsze był kraj prawa. Ba był nawet konkurs dla przyszłych prawników, sponsorowany przez jakąś niemiecką fundacyjkę, gdzie w oparciu o te słowa należało wykazać, że los obywatela w Prusach zawsze był lepszy niż los obywatela Rzeczypospolitej, gdzie jak wiadomo anarchia i bezprawie. Dzięki temu Polscy prawnicy bardziej znają historię Młynarza z Sansoucci niż Pana Łukasza Konopki z Ziemi Chełmińskiej, a dokładnie Zatargu I-mości Pana Łukasza Konopki z Miastem Toruniem.
A rzecz miała się tak.
Kupiec Toruński Szymon Behm, będący jeszcze dostawcą materiałów wojennych dla wojsk koronnych Władysława IV wystawił w dniu 26 lipca 1670 roku dokument pieniężny (zapewne weksel) na kwotę 1.000 węgierskich florenów, które miał zapłacić Kaźmierzowi Kowalkowskiemu. Nie wiadomo kiedy Pan Kaźmierz zmarł, ale ta wierzytelność spadkowa była przedmiotem sporu spadkowego pomiędzy jego krewnymi – skarbnikiem Sieradzkim Władysławem Ołtarzewskim a kasztelanem gdańskim Walerianem Kruszyńskim. Koniec, końców wierzytelność ta trafiła do kapitana artylerii królewskiej Łukasza Konopki. Ten zaś w roku 1739 postanowił o zapłatę powyższego długu 1.000 florenów węgierskich wraz z procentami oraz kosztami pozwać synów Szymona Behma – Szymona (syna) i Jakuba Behma. Nie do końca jest mi wiadomym jak się stało, że obok nich pozwany został także magistrat miasta Torunia – w pracy Aleksandra Kraushara z roku 1892 pod tytułem „Zatarg Imci Pana Łukasza Konopki z miastem Toruniem: kartka archiwalna (1742-1756) – a i będąca natchnieniem dla tego tekstu – opisane, że z magistrat Torunia został pozwany z racji zasiadania w nim Behmów.
Okoliczność, że Pozew Konopki przeciwko Behmowi i Magistratowi Torunia został złożony przed Trybunałem Koronnym w Piotrkowie Trybunalskim był zapewne powodem dla których Toruń pozew ten zignorował. Miasto i Behmowie twierdzili, że Toruń nie podlega prawu ziemskiemu i trybunałom koronnym, a bezpośrednio sądom królewskim (zadwornym) – zatem pozew wniesiony do Piotrkowa Trybunalskiego będzie bezskutecznym i zostanie odrzucony.
Stabilność prawa jest zawsze tylko postulatem.
2 kwietnia 1740 roku Trybunał Koronny w Piotrkowie ustami woźnego Franciszka Cieszyńskiego wywołał sprawę z powództwa Łukasza Konopki przeciwko braciom Behm i Miastu Toruń. Z Pozwanych nie stawił się nikt, a to spowodowało, że Sąd wydał wyrok zaoczny w których zasądził od miasta Torunia i braci Behm, a także jeszcze od Ołtarzewskich całą pretensję główną, pod groźbą banicji wieczystej z granic Rzeczypospolitej.
Wyrok zaoczny jaki funkcjonuje w dzisiejszej procedurze cywilnej (art. 339-349 k.p.c.) polega na tym, że jeżeli Pozwanemu doręczono Pozew, a ten nie wniósł odpowiedzi na Pozew, nie stawił się na wyznaczony termin rozprawy, albo też nie bierze udziału w rozprawie (to znaczy na rozprawie jest ale milczy jak zaklęty)., to wtedy Sąd przyjmuje za prawdę to co w Pozwie jest napisane i zasądza zgodnie z żądaniem (chyba, że w Pozwie są takie brednie, że Sąd ma wątpliwości co do ich prawdziwości albo widać na pierwszy rzut oka, że Pozew zmierza do obejścia prawa). Nadto wyrok zaoczny jest od razu tytułem wykonawczym – czyli można go do razu skierować do Pana Komornika. Pozwany natomiast jeżeli otrzyma wyrok zaoczny (bo Sąd mu go wyśle, albo dowie się od Komornika, gdy Powód zacznie wyrok egzekwować), ma prawo się bronić tzw. Sprzeciwem, który jest odpowiedzią na pozew – ale tym razem, trzeba ją opłacić – gdzie wskazuje się własne stanowisko. No i dodatkowo musi wnieść o uchylenie klauzuli wykonalności – usprawiedliwiając się, dlaczego nie stawił się na termin rozprawy bądź dlaczego nie wniósł odpowiedzi na Pozew.
Trybunał Koronny w Piotrkowie nadał swojemu wyrokowi klauzulę wykonalności. W XVIII brzmiała ona tak: „Wojewodom i starostom ziem pruskich nadaje się mandat do wykonania dekretu (wyroku) na miejscu”. Wszak w I Rzeczypospolitej dzisiejsze czynności komorników wykonywali właśnie wojewodowie i Starostwie.
Wyrok (dekret trybunalski) w sprawie z powództwa został przedłożony do wykonania wojewodzie malborskiemu – Jerzemu Przebendowskiemu. Pamiętajmy, że wszyscy Pozwani Behmowie, Miasto Toruń oraz Kruszyńscy byli zobowiązani solidarnie. To zaś oznacza, że egzekucję takiego wyroku zaczyna się zawsze od najbogatszego zobowiązanego solidarnie, bo to daje najlepszą gwarancję skuteczności egzekucji. Dlatego też czynności egzekucyjne zostały rozpoczęte od miasta Torunia.
Wojewoda delegował Burgrabiego. Burgrabia przybył do Miasta Torunia. Tutaj Miasto postawiło się i zabroniło Burgrabi działać. Zapewne z uwagi na to, że w obrębie murów miejskich to Miasto Toruń dysponowało siłą fizyczną – Strażą/Milicją/Policją miejską stąd też Burgrabia od Miasta odstąpił. Mogło zdecydować jeszcze to, że faktycznie nikt nigdy nie prowadził egzekucji w mieście i przeciwko miastu, no i jak tu egzekwować, jak tu same kamienice i magazyny. Burgrabia jednak z upoważnionym bratem powoda – Janem Konopką odjechał kawałek za Toruń i z pomocą okolicznej szlachty (Zajazd) wkroczył na grunta miasteczka/wsi Grębocin.
Z Grębocinem rzecz miała się inaczej. Wieś ta została darowana Toruniowi w roku 1457 przez Kazimierza Jagiellończyka. Co prawda w październiku 1740 roku, kiedy to egzekucja Burgrabiego miała miejsce, była zamieszkiwana przez Luteran, którzy uważali się de facto za Torunian, ale Burgrabia uznawał, że jest to posiadłość ziemska Torunia, a zatem podlega jurysdykcji Trybunału Koronnego i może być przedmiotem egzekucji i dokonał jej zajęcia.
Zajęcie XVIII wieczne jest co do zasady zajęciem odpowiadającym dzisiejszemu k.p.c. i oznacza w skrócie, że od tej chwili wszystkie zyski z przedsiębiorstwa – wsi Grębocin – winny być nie przekazywane do właściciela – miasta Torunia, ale do egzekwującego wierzyciela – Pana Łukasza Konopki, aż do wykonania w całości dekretu.
Na każde zajęcie, jako na czynność komornika przysługuje skarga, bo wszak zdarzyć się może, że zajęcie ulega coś, co nie jest własnością dłużnika, albo jest obciążone prawem osoby trzeciej (zastaw) i z tego tytułu nie podlega zajęciu. Zatem na zajęcie wsi Grębocin Miasto Toruń złożył sprzeciw do Burgrabiego, wskazując, że jest to część miasta nie podlegającą egzekucji i kwestionując także, że Miasto Toruń nie podlega wyrokom trybunalskim. Burgrabia sprzeciw przyjął i zgodnie z regułami sztuki odesłał do Piotrkowa Trybunalskiego.
Każdy ruch procesowy rodzi kontrruch drugiej strony. Łukasz Konopka nie poddawał się. Przypozwał (czyli nie chciał aby zostało zasądzone tylko od A, B i C, ale także dalej do A, B, C oraz D, E i F) Annę Bercholc i małżonków , Annę i Antoniego Wittmajerów (sukcesorów Szymona Behma) oraz cały skład Magistratu Toruńskiego, w tym Prezydenta Schwertmanna). Dopozwanie zostało bardzo szybko rozpoznane przez Trybunał w Piotrkowie, bo na terminie w dniu 29 listopada 1740 roku (Fryderyk Wielki szykował się do wojny o Śląsk) zapadł wyrok w którym wyżej wymieni został objęci dekretem i od nich również można było egzekwować wyrok.
Jeżeli ktoś zapyta – Panie to tak można sobie tytuł wykonawczy przeciwko kolejnym osobom łatwo zdobywać – odpowiem, to nawet dzisiaj jest możliwe. Bo jak mamy wyrok przeciwko Kowalskiemu, który zejdzie z tego pełnego łez padołu, to przynosimy do Sądu postanowienie o stwierdzeniu nabycia spadku po Kowalskiemu i Sąd daje nam tytuł wykonawczy przeciwko tym osobom. Podobnie jeżeli mamy tytuł wykonawczy przeciwko Spółce, która uciekając przed naszym wyrokiem likwiduje się i dzieli na inne podmioty, to przychodzimy do Sądu z umową o likwidacji spółki i jej podziałem i mamy tytuł wykonawczy przeciwko tym co majątek spółki przejęli.
Łukasz Konopka nie odpuszczał. 9 marca 1741 roku Trybunał Piotrkowski nakazał wojewodzie Malborskiemu aby wyrok zapłaty 1.000 florenów – jeżeli wojewoda sam nie chce zapłacić – wyegzekwował za pomocą siły zbrojnej i może powołać w razie potrzeby szlachtę z całego województwa do pomocy, a ktoby się egzekucji sprzeciwiał tego na banicję wieczystą. Ludzie ówcześni mówili, że taka harda postawa Trybunału Koronnego to pogłosie Tumultu Toruńskiego z roku 1724 (a o którym to będę mówił na Konferencji Pana Gabriela Maciejewskiego na Zamku w Gniewie w maju 2025 roku – 301 lat po Tumulcie).
Toruń widząc, że Konopka szykuje się do najazdu na dobra Miasta Torunia postanowił przeciwdziałać i szukać oparciu we Warszawie – w Królu nasza nadzieja, krzyknęli Torunianie! Wiadomo Niemcom z Niemieckim Królem – wszak to August III Sas – najłatwiej się dogadać. Chcieli Torunianie aby sprawę ich z Konopką rozpatrzył Sąd Assesorski (królewski) który by stwierdził, że wyroki Trybunału w Piotrkowie nie są skuteczne względem Torunia.
Tymczasem 24 lipca 1741 roku do Grębocina puka znów Burgrabia z dekretem z klauzulą wykonalności. Tutaj zaś nie czekają spokojni mieszkańcy wsi Grębocin z jakimś kierownikiem, który grzecznie wyda dokumenty i przekaże gotówkę, ale uzbrojeni i gotowi do walki żołnierze z Torunia. Burgrabia wobec takiego stanu rzeczy od egzekucji odstępuje ale zaniósł do właściwego miejscowo Sądu Królewskiego w Kowalewie protest na Toruń, że utrudnia egzekucję.
Ten Protest został wykorzystany przez Łukasza Konopkę do zdobycia kolejnego orzeczenia Trybunału Piotrkowskiego. 6 marca 1742 roku wydał Trybunał dekret w którym uznał całe miasto Toruń za buntownicze (trudno nie zdobyć przydomka buntownika, gdy się nie daje poddać rygorowi prawomocnej egzekucji) i Łukaszowi Konopec polecił chwytać, gdzie się tylko nadarzy towary mieszczan toruńskich, aresztować kupców i egzekucję na miejscu wykonywać. W sumie gdybym dziś miał tytuł wykonawczy przeciwko załóżmy KGHM, to nawet gdybym gdzieś na Podkarpaciu zobaczył pojazd należący do KGHM to mógłbym go za pomocą komornika zająć, a kierowcę pojazdu odesłać do Lubina z kwitem, że pojazd zająłem na poczet takiego a takiego długu.
Toruń nadal bronił się w oparciu o Warszawę. Tam uzyskał wyrok w Sądzie Zadwornym aby zakazać egzekucji do czasu rozpatrzenia przed tym sądem sporu o właściwość sądu w sprawie Konopki. To zaś rodziło problem przed Wojewodą Malborskim, bo albo wykonywał wyrok Trybunalski i zdawał się na niełaskę Króla, albo wykonywał wyrok Sądu Zadwornego (wstrzymywał egzekucję) ale narażał się na konieczność zapłacenia 1.000 florenów na rzecz Konopki i niechęć Szlachty, że nie szanuje wyroków szlacheckiego Trybunału Koronnego.
Wojewodzie milszy był głos szlachty. Szlachta Pomorska od czasu Tumultu Toruńskiego Miasta Torunia nienawidziła. W wymiarze ekonomicznym oznaczało to, że wolała jechać dalej do Grudziądza czy nawet Gdańska i tam sprzedawać zboże niż w Toruniu (brała się na siebie koszty i ryzyko transportu). W wymiarze prawnym oznaczało to tłum chętnych braci szlachty do udziału w egzekucji na Toruniu. A wobec tego, że Toruń jak wiemy z przykładu Grębocina miał przyszykowanych żołnierzy na wypadek czynności egzekucyjnych, wiadomo że do takiej urzędowej draki z Toruniem będą potrzebne posiłki. W konsekwencji wojewoda pomorski zapowiedział, że w dniu 13 września 1742 roku na gruntach Grębocina odbędzie się egzekucja siłą dekretu Łukasza Konopki.
Toruń lekko spanikował. Ponieważ August III przebywał w Dreźnie, to Torunianie nasłuchiwali kiedy to Król zbliży się do granic Polski. August III w granice Korony zjawił się w maju 1742 roku we Wschowie. Tam też przybył sam Prezydent Toruń Schwertmann. Tutaj obmyślono Kontruniwersał (wobec Uniwersału Wojewody), podpisany przez Króla Augusta III oraz X Teodora Howela – kanonika metropolitarnego Gnieźnieńskiego aby żadne władze wojskowe i wszyscy zainteresowani wzbraniali się pomagać zamierzonej przeciwko Toruniowi egzekucji. Król zaznaczał w nim, że sprawa jest prywatną sprawą Łukasza Konopki, że nie może być rozstrzygana przez Trybunał Koronny do czasu rozpoznania przez Sąd Zadworny sporu o właściwość, że brak jest podstawy do tego aby całe miasto było Pozwanym w sprawie.
Sąd Zadworny także przyśpieszył, bo już w Czerwcu 1742 roku przypadł termin z pozwu Magistratu Toruńskiego przeciwko Łukaszowi Konpece o unieważnienie zyskanych przez niego dekretów Trybunału w Piotrkowie Trybunalskim.
Składowi przewonidczył Wielki Kanclerz Andrzej Stanisław Załuski. Studiował w Gdańsku zatem sprawy Pruskie powinny były być mu znanymi. Ponieważ przed tym Sądem sprawy mógł wnieść tylko Instrygtor Koronny on tutaj miał zasadniczy głos. Wniósł o ukaranie Łukasza Konopki za to, że sprawę przeciwko Toruniowi wniósł do niewłaściwego Trybunału oraz o uchylenie wszystkich tych dekretów odnoszących się do miasta Torunia oraz unieważnienia egzekucji. Toruń był reprezentowany w sprawie przez obrońcę Jana Nepomuncena Słomińskiego zaś Konopkę reprezentował Ignacy Nowicki. Mecenas Nowicki musiał być dobry w swoim fachu bo skupił się na brakach w postępowaniu dowodowym i dekretem z dnia 18 czerwca odroczył wydanie wyroku na czas zebrania dowodów (co było na plus dla Konopki). Równocześnie zaś wydał listy żelazne na rzecz Torunia niedopuszczające do prowadzenia żadnego postępowania egzekucyjnego. Czyli rozwiązanie typowo polskie – aby Wilk był syty i Owca cała.
Działo się to jednak w epoce Augusta III. Konopka nie zamierzał przedkładać dowodów do Sądu Zadwonego, ale ponaglał Wojewodę Malborskiego o wykonanie egzekucji cały czas zaplanowanej na dzień 13 września 1742 roku. Przy okazji zaś powołując się na dekret z 6 marca 1742 roku zaczął samowolnie z kupą niesfornej szlachty napadać na mieszczan toruńskich i łupić ich towary.
Oczyma wyobraźni widzę wóz ciągnięty z Torunia w kierunku Królewca, naładowany wszędzie Toruńskimi piernikami i oznaczony wszędzie „własność miasta Torunia” ciągnięty przez Pana Janka, a tu przed granicą z Prusami z lasu wyjeżdża gromadka bananowej, szlacheckiej młodzieży – a dokąd to Panie kolego jedziecie, a co to za towary.. a z Torunia – ha! A my od Łukasza Konopki. Złazić z wozu Panie Janku. Nic nie bój. Dostaniesz kwit, że to my zabraliśmy w imieniu Pana Konopki. Nie bój, zaświadczymy że my cały towar zabraliśmy, żeby nie było że Ty gdzieś ten towar sprzeniewierzyłeś.
Wojewoda o dziwo wydał nowy uniwersał, w którym przypomniał szlachcie aby orężnie się w dniu 13 września 1742 roku pod Grębocinem zjawiła.
Niektórzy mieszczanie Toruńscy zaczęli wchodzić w oddzielne układy z Konopką – kwota 1.000 florenów węgierskich musiała być niebagatelną kwotą. Temu Toruń przeciwdziałał nakładając na takich mieszczan dekretami kary pieniężne.
12 września 1742 roku wydano żołnierzom miejskich granaty, proch i kule. Wydano również odezwę do Cechów aby rzemieślnicy miejscy uzbrojeni skierowali się pod wodzą niejakiego Schrogera do Grębocina. Ta amatorska armia udała się do Grębocina gdzie przede wszystkim zabezpieczyła żywy inwentarz chowając go po wszelkich budynkach.
13 września 1742 roku Łukasz Konopka zjawił się pod Grębocinem z sześćdziesięcioma dobrze uzbrojonymi ludźmi, w tym i żołnierzami wojewody malborskiego.
Miasto Toruń musiało być na taką sytuację przygotowaną, bo do tychże egzekutorów wyszedł pełnomocnik miasta Wademaier który wygłosił do Burgrabiego Malborskiego pytanie i oświadczenie: - „z jakiego procesu przychodzisz do obecnej egzekucji, czy z legalnej czy nielegalnej?”. Czyli grzecznie zapytał o podstawę prawną.
Na co gromada odrzekła:
- Trybunał Piotrkowski! Trybunał!
Pełnomocnik prawił dalej: „słyszę z boku, że z procesu Prześwietnego Trybunału koronnego Piotrkowskiego. Zaczem ja, utrzymując naprzód prawa Najjaśniejszego Króla pana M. Mił majestatyczne a potem miasta Torunia zabraniać tej egzekucji będą zasadami słusznymi prawnymi przez prawo postanowionymi”
W dalszym wywodzie pełnomocnik Torunia prawił o tym, że miasta prowincji Pruskiej podlegają tylko i wyłącznie sądom królewskim. Że powód po raz kolejny dochodzi pretensji, których powinien dochodzić tylko przeciwko sukcesorom Behma i z jakiego to tytułu miasto całe zostało pozwane, a nie tylko oni. Nadto powołał się na to, że Konopka sam stawił się na Sąd Zadworny, czyli przyznał rację Toruniowi, że tylko Sąd zadworny jest właściwym, a nie Trybunał Koronny.
Zwrócił się także do tych 60-sięciu: „Mościwi Panowie i braci, którzy tu do obecnej wezwani jesteście egzekucji. Z najwyższym uszanowniem godność Ich ceniąc upraszam, abyście się w żadną miastu nie wdawali wiolencję. Wszak oczywiście widzicie niesłychane ubliżenie prawu. Jakom prawdziwy uch sługa nie życzę do niczego się wdawać, bo zapewne nie tylko JM-ci P. Burgrabia ale wszyscy W. Panowie na instancję Instrygatora Królestwa odpowiadać będziecie musieli (Tradycyjne pogrożenie Prokuratorem), że się w cudzą wdajecie jurysdykcję i nie słuchacie rozkazów Króla J-Mości, którzy wzbronił tą egzekucję czynić”
Co na to dictum odpowiedział Pan Łukasza Konopka? O tym dowiecie się za następnym razem. Tak jak o tym co się działo w Tumulcie Toruńskim dowiecie się na Zamku w Gniewie w maju 2025 roku.
Aha. A jak ktoś by was zaczepiał historią Młynarza z Sansoucci… to opowiedzcie mu o sprawie Łukasza Konopki – i z czym do takiego narodu prawnego jak Polacy!
tagi: prawo toruń praworządność i rzeczpospolita łukasz konopka trybunał koronny tumult toruński 1724 postępowanie cywilne instrygator królewski straszenie prokuratorem
![]() |
grudeq |
12 lutego 2025 13:28 |
Komentarze:
![]() |
ArGut @grudeq |
12 lutego 2025 13:55 |
Ale nas tu kolega uraczył historyią ze zwrotami akcyii ...
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @grudeq |
12 lutego 2025 14:44 |
Bardzo ciekawe opowiastki!
Ta pierwsza to może "hagada"?
Gdańsk odwoływał się, a właściwie patrycjat gdański, cżasami do cesarza niemieckiego, który zwykle trzymał ich stronę. Może w tamtych, opisanych w notce czasach, to już nie działało. ;)
Napisałem notkę chyba na większe peniądze związaną z Gdańskiem. ;))))
17 grudnia 1594 r. wyszedł dekret sądu asesorskiego wzywający miasto, by oddało biskupowi kościół N.P. Marii pod karą 100 000 zł polskich.
11 lutego miasto pozwało biskupa na sąd sejmowy oskarżając go, że narusza pokój religijny gwarantowany przez konfederację warszawską.
Jak jest dzisiaj w lepiej "oświeconych " czasach?
Tak coś widzę, że prawo, a nie Prawo to zasada lub kilka, do których się stosujemy lub zmuszają nas do stosowania, chociaż niekoniecznie są gdzieś zapisane.
Ważna jest tzw. interpretacja, a jeszcze ważniejszy tzw. przymus, najlepiej fizyczny, stosowania się do prawa.
![]() |
ArGut @Andrzej-z-Gdanska 12 lutego 2025 14:44 |
12 lutego 2025 15:30 |
> Ta pierwsza to może "hagada"?
Fajnie,że kolega zwrócił uwagę na Starego Fryca i jego semickie "hagady" to się zaczęło pewnie wcześniej niż za Hohenstaufów, że się spodobało Cesarzom Rzymskim Narodu Niemieckiego sprotestantyzować dla "30 srebrników" w dirhamach ... i poszło to ... jak na torze saneczkowym ... wprost do Młynarza z Sansoucci.
Jak go Stary Fryc nie mógł ruszyć to musiał ów młynarz być niezłym gangusem ... może jak ci XII Apostołowie biznesu co to przy DOM w mieście Berlinie mają swoją knajpkę ...
![]() |
saturn-9 @ArGut 12 lutego 2025 15:30 |
12 lutego 2025 17:40 |
... musiał ów młynarz być niezłym gangusem ...
W niemieckojęzycznej "hagadzie" jest jeszcze "alternatywna" wersje tej słynnej riposty młynarza a brzmi ona tak:
Il y a des juifs à Berlin
Co miało by znaczyć, że juif dadzą za parcelę więcej niż król [aby ją wnet ofiarować suwerenowi?]
![]() |
Andrzej-z-Gdanska @ArGut 12 lutego 2025 15:30 |
12 lutego 2025 18:00 |
-:)
![]() |
tomasz-kurowski @grudeq |
12 lutego 2025 19:06 |
Bardzo ciekawa historia.
1.000 florenów węgierskich wraz z procentami
Po siedemdziesięciu latach nawet skromne oprocentowanie mogło z tego zrobić znacznie większą sumę. Jak to w tamtych czasach liczono?
![]() |
grudeq @ArGut 12 lutego 2025 13:55 |
12 lutego 2025 23:26 |
Dla zachęty napiszę, że to zwrotów jeszcze nie koniec. W drugiej części do gry wejdzie żona jegomości Konopki.
![]() |
grudeq @Andrzej-z-Gdanska 12 lutego 2025 14:44 |
12 lutego 2025 23:34 |
To wszystko zawsze zależy w jakiej sprawie, bo wszak dziś zniektórymi sprawami pójdziesz do Strasbourga ale czy to do ETPCz czy do Rady Europy to już rzecz na bardziej drobiazgowe badania. Tak samo w Polsce wyjaśnij ze są Sądy Administracyjne i Sądy powszechne...
A co do spraw o zwroty kościoła... to i ten wątek pojawi się w Tumulcie Toruńskim...
![]() |
grudeq @tomasz-kurowski 12 lutego 2025 19:06 |
12 lutego 2025 23:37 |
Poszukam z tym oprocentowaniem jakiegoś sensownego opracowania. Z tymi florenami Konopki to jeszcze kwestia kosztów dochodzenia wierzytelności na drodze sądowej oraz zastanawiam się czy rzecz nie była w kursie...bo jeżeli florenów nie było to może trzeba było to wypłacić w złotówkach... tylko kurs taki mało fajny.
![]() |
stachu @grudeq |
13 lutego 2025 10:11 |
Ciekawy jest też spór między Gdańskiem a królestwem Francji o zajęcie majątku ambasadora króla Ludwika XIV przez miasto Gdańsk na rzełomie XVII i XVIII wieku.
![]() |
grudeq @stachu 13 lutego 2025 10:11 |
13 lutego 2025 11:29 |
Gdzieś mi się to kiedyś obiło o uszy.. ale pewnie trzeba się będzie kiedyś wziąść za szczegóły. Jak narazie zachwycam się sporem imści Konopki..
![]() |
Magazynier @grudeq |
13 lutego 2025 19:58 |
A co sądzisz o braku prawnych zabezpieczeń ekonomicznych interesów polskiej szlachty jako organizacji? Historia Konopki chyba pokazuje że one nie istniały skoro musiał zrobic ostatni zajazd w Prusiech żeby obronić swoją kasę.
![]() |
MarekBielany @Magazynier 13 lutego 2025 19:58 |
13 lutego 2025 20:02 |
prawne zabezpieczenia
?
:)))
P.S.
to takie w glinie nie będąc gliną.
Patrzę i słucham grzmotu.
![]() |
grudeq @Magazynier 13 lutego 2025 19:58 |
13 lutego 2025 23:30 |
Zobacz na ten fragment w którym Trybunał Piotrkowski zagroził Wojewodzie Malborskiemu, że jak nie wyegzekwuje długu to mam sam zapłacić z wlasnej (własnej czy wojewodzkiej) kasy. Czyli coś co dzisiaj byłoby odpowiedzialnością odszkodowawcza Skarbu Państwa za bezskuteczne wykonywanie praw.
Chyba szedłbym w kierunku, że z uwagi na rozbicie szlachty na organizację wojewódzkie czy rodowe, jako całość nie tworzyła ona grupy interesu. Inne interesy miała szlachta wielkopolska a inne podolską czy ukraińska.
Do ustalenia dla mnie jest, na jakiej zasadzie dług prywatny Behmow nagle był egzekwowany z Torunia jako miasta...