-

grudeq

Czy generał Jaruzelski mógłby pracować jako barman?

Miała Rzeczpospolita różnych Generałów. Miała i Generała Artylerii, dowódcę twierdzy Kamienieckiej – Józefa de Witte, który zasłużył się sprzeniewierzaniem pieniędzy i piękną żoną, nie tylko zresztą jego – Zofią Glavani. Miała i generała zdrajcę – Ludwika Wirtemberskiego. Miała generała płaszczącego się przed księciem Konstantym – Józefa Zajączka. W grupie tej, Generał Jaruzelski nie będzie się wyróżniał specjalnie, ani na korzyść ani na niekorzyść. 

Miała też Rzeczpospolita dwóch innych generałów: Generała Stanisława Maczka, który z uwagi na to, że Polska Ludowa dekretem z 1946 roku pozbawiła go obywatelstwa, a byli sojusznicy brytyjscy nie widzieli podstawy dla wypłacaniu ma generalskiego żołdu, pracował jako barman; a także Generała Stanisława Sosabowskiego, który co prawda nie został pozbawiony obywatelstwa polskiego, to jednak z podobnych przyczyn jak wyżej podane, musiał po wojnie aż do emerytury pracować jako londyński magazynier. Ujmy to generałom nie przyniosło, a Rzeczypospolitej… Ludowej.. przynajmniej oszczędności budżetowe w postaci dwóch generalskich żołdów mniej.

 

III Rzeczypospolita vetem zgłoszonym przez Pana Prezydenta Andrzeja Dudę z naszej historii wywiodła wniosek, że o ile Generałowie Maczek i Sosabowski mogli pracować na zmywaku i jeździć wózkiem, tak Generał Jaruzelski i Kiszczak na zmywaku i w magazynie pracować nie mogą i nie powinni.

Można spróbować dowodzić, że ta decyzja kłóci się chociażby z politycznym testamentem Generała Jaruzelskiego, który prosił aby pochować go jak zwykłego żołnierza, a na grobie podkreślić przede wszystkim wyraz żołnierz. Być może miał świadomość, że tak jak Polska Ludowa traktowała generałów II Rzeczypospolitej, tak Nowa Polska winna potraktować i jego i wtedy literki generalskie mogą być z grobowca skute, ale przynajmniej pozostaną te o żołnierzu. 

Rzeczpospolita powinna rozstrzygnąć spór o tym, czy ostatecznie wygrali ci, co w 1939 roku nie poddali się, walczyli dalej, przeszli wszystkie szlaki bojowe Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.. a po zdradzie 1945 roku trwali nadal w swoim marzeniu do Polski, czy też wygrali Ci, co w 1939 roku stwierdzili, że Polska może odrodzić się tylko w sojuszu ze Związkiem Radzieckim, a po 1945 roku twierdzili, że szczytem ambicji Polaków jest trwać przy tym sojuszu. Pan Prezydent Andrzej Duda spór rozstrzygnął na ta chwilę na korzyść drugich. Im dał zwycięstwo. O ich prawa się upomniał. O ich prawo do Sądu. Czy jakieś prawo dała Rzeczpospolita generałom Maczkowi i Sosabowskiemu? Chciałbym wiedzieć, czy Prezydent Duda wetując ustawę o pozbawieniu stopni oficerskich próbował sobie wyobrazić Generała Jaruzelskiego pracującego jako barman. 



tagi: jaruzelski  polska  historia 

grudeq
2 kwietnia 2018 22:35
4     1499    6 zaloguj sie by polubić

Komentarze:

stanislaw-orda @grudeq
3 kwietnia 2018 02:07

Warto  byłoby, aby  tzw. wyborcy mieszkający na terenie masy upadłościowej po PRL-u wreszcie dowiedzieli się,  w których to  ambasadach podżyrowano ustalenia podokrągłostołowe.

Czy aby nie w tych, które po 1989 r. permanentnie ingerują w wewnętrzne przepychanki na obszarze pomiędzy Karpatami a Baltykiem?

zaloguj się by móc komentować

Grzeralts @grudeq
3 kwietnia 2018 06:29

Generał Jaruzelski za słabo widzi, żeby pracować jako barman. 

zaloguj się by móc komentować


orjan @qwerty 3 kwietnia 2018 08:46
3 kwietnia 2018 11:20

Ten link to niby jaki ma cel? Co jest tam komentarzem i jaka jest jego myśl wiodąca?

Co do zdolności opiniodawczej prof. Józefa Brynkusa, to prawnikiem raczej nie jest. Jest natomiast posłem w Kukiz 15.

W tym klubie przeciw ustawie głosował tylko jeden poseł, ale nie Brynkus, lecz Jakub Kulesza. Nasz profesor-poseł-opiniodawca głosował zaś ZA przyjęciem tej ustawy. To upoważnia do pytania, kiedy sformułował swoją opinię o wadach tej ustawy? Przed głosowaniem i potem umyślnie głosował przeciw sobie na produkt wadliwy (prowokator, czy co?), czy oświecenia doznał dopiero po uchwaleniu ustawy przedtem bezmyślnie głosując za nią.

Istotniejsze jest jednak, że podane argumenty opinii są po prostu bzdurne, polegające na jakiejś sztucznie ciągnionej hamletyzacji.

Poza tym, pojęcie sprzeczności z "polską racją stanu" należy do porządku ustawowego. Było też przedmiotem ocen sądowych. Błąd zarzutu co do uzycia tego pojęcia w ustawie degradacyjnej polega na niezrozumieniu, czym w systemie prawa są klauzule generalne (takie jak np. "dobra społecznego").  Sądy z nimi problemów nie mają (wikipedia owszem).

Analogia do sprawy Alicji Tysiąc jest po prostu śmieszna. Nie zgłębiając się tu w ocenę jej przypadłości, mimo wszystko chodziło tam o jakieś twierdzenie o prawach podmiotowych i ich naruszeniu. Nic takiego w ustawie degradacyjnej nie występuje. Stopień wojskowy nie jest (m.zd.) prawem podmiotowym. Według zaś mulistej logiki zarzutu wobec ustawy degradacyjnej o konieczności prawa odwołania, to należałoby przyjąć konieczność istnienia także prawa odmowy przyjęcia wyższego stopnia wojskowego (awansu) i zaskarżenia awansu, bo zwykle łączy się ze zmianą wszystkiego w służbie, a często prawie wszystkiego w życiu osobistym.

Po drugie, w powołaniu się krytykanctwa na sprawę tej Tysiąc, to na jakieś fantasy wygląda mi założenie istnienia jakiejś kompetencji Unii, czy sądownictwa europejskiego w wewnętrzne kompetencje personalne polskiego (czy innego) wojska lub przeciwko istnieniu konkretnej ustawy.

Co do braku drogi odwoławczej, czy sądowej to na czym miałaby polegać w stosunku do członków WRON, czyli organizacji, która w polskim porządku prawnym jest już oceniona jako zbrojny związek przestępczy. Z formalnego zaś punktu widzenia pozbawienie ich stopnia nastąpić miało z mocy prawa, więc co tu ma do roboty jakikolwiek organ orzekający?

Tutaj wybija się przypadek gen. Hermaszewskiego, który twierdzi, że wbrew swojej woli robił we WRON tylko za paprotkę. Pewnie dlatego przez ponad 30 lat milczy o szczegółach niczym związany jakąś omertą. A historia kryminalistyki ma jedyny przypadek członkostwa osoby uczciwej w związku przestępczym. Wszyscy godzili się na zbrodnię, ale trzymali jedną paprotkę.

Natomiast zarzut braku drogi odwoławczej (sądowa jest!) dla innych, niż wroniarze jest zarzutem fałszywym i polega na eksploatacji niezorientowania, że ustawa nie przewiduje żadnego trybu administracyjnego natomiast ustanawia własny, odrębny tryb postępowania. A niby jak miałoby inaczej być.

Fałszywość tego zarzutu ma jeszcze inny wymiar, bo osobom objętym postępowaniem wolno przedstawiać dowody na swoją korzyść, a nawet żądać wznowienia postępowania. Jest jednak warunek - trzeba zdać się na badanie IPN, albo współpracować w ustalaniu prawdy materialnej co do swojej służby. To jednak zdrajców przerasta.

Gdybym zaś ja miał napisać ustawę od początku, to powołałbym coś na kształt Komisji Prawdy i Pojednania. Taką procedurę zastosowano już w wielu krajach i wszędzie z dobrym skutkiem. Lepszym w każdym razie, niż dochodzenie prawdy narzędziami prawnymi ścigania.

Musiałby stawić się każdy wezwany ówczesny oficer, a  nie wezwany miałby prawo się stawić dobrowolnie. Stawiający się miałby prawo wyznać tam prawdę: co, kiedy, gdzie, z kim, jak, gdzie są dowody. Dla uczciwie wyznających prawdę abolicja. Kto by się zaś nie stawił, albo miał kłopoty z pamięcią, to tego z automatu pozbawić stopnia. Kto zaś wyznałby sprzecznie z materiałem zebranym od innych, temu uchylenie abolicji i też pozbawienie stopnia. Tanio i skutecznie.

 

zaloguj się by móc komentować

zaloguj się by móc komentować